wtorek, 10 października 2017

[RECENZJA] "Komórka" Stephen King

Nie było to moje pierwsze spotkanie ze Stephenem Kingiem, natomiast pierwsze z tym gatunkiem. Kocham wątek wszelkich możliwych katastrof i apokalipsy, obejrzałam prawdopodobnie większość tego typu filmów, a od tej powieści zaczęłam też przygodę z postapokaliptycznymi książkami.

Tytuł: Komórka

Autor: Stephen King

Wydawnictwo: Albatros

Tytuł oryginału: Cell


Data wydania: 4 marca 2015


Liczba stron: 432


Kategoria: horror

Następny telefon może być twoim ostatnim…

  Autor komiksów Clay Riddell ma w kieszeni świeżo odpisaną korzystną umowę wydawniczą , kiedy w Bostonie rozpętuje się piekło. Ulice zapełniają się bełkoczącymi, rzucającymi się na siebie bez powodu ludźmi, pojazdy wjeżdżają w przechodniów i w budynki, a z nieba spadają samoloty.

  Szaleństwo ogarnia każdego, kto odebrał telefon komórkowy. Tajemniczy sygnał wyzwala agresję i destrukcyjne skłonności tkwiące w każdym człowieku. W ogarniętym chaosem świecie rozpoczyna się bezlitosna walka o przeżycie.


♡♡♡


  Tak jak wspomniałam, uwielbiam temat apokalipsy. Na “Komórkę” trafiłam przypadkiem, szukając czegoś dla siebie w antykwariacie. Wcześniej o niej nie słyszałam, nie jestem fanką Kinga, pomimo że lubię jego książki. Oczywiście, że musiałam ją kupić, zafascynował mnie opis i okładka, która jest naprawdę fascynująca.


  Akcja na początku książki toczy się naprawdę szybko, a autor bardzo dobrze opisuje chaos, jaki powstaje po “pulsie”. Wszystko jest naprawdę realistyczne, jak to u Kinga, dopięte na ostatni guzik. Jedno wynika z drugiego, a podczas czytania nie ma się wrażenia, że coś jest niespójne lub nielogiczne.


  Jeśli chodzi o bohaterów, to z głównej trójki nie potrafiłabym wybrać ulubionego. Wszyscy są naprawdę świetnie wykreowani. Clay zdecydowanie nie zachowuje się jak chorągiewka na wietrze, trzyma się swoich racji i wytrwale dąży do tego, co jest dla niego najważniejsze – odnalezienie syna. Alice przechodzi niesamowitą przemianę wewnętrzną. Jest imponująco inteligencją dziewczyną i jak się okazuje, bardzo silną psychicznie. A Tom? Może na niego zwracałam najmniej uwagi, jednak zdecydowanie go polubiłam.


  Opisy są naprawdę szczegółowe, co jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech stylu autora. Jednym mogą wydawać się przesadne, jednak ja dzięki nim byłam w stanie naprawdę świetnie zwizualizować sobie opisywany świat.


  Sama fabuła jest naprawdę świetna, oryginalna i zaskakująca. W pewnych momentach naprawdę miałam ciarki, byłam tak zdenerwowana, a jednocześnie pochłonięta. Oczywiście muszę się przyznać, że jeśli chodzi o Stephena Kinga, to nie zawsze mogę czytać rozdział po rozdziale, nawet jeśli nie są one długie, muszę robić sobie wtedy przerwy, chociażby krótkie. To chyba zależy od tego, co się dzieje w rozdziale. Czasem jednak nie potrafię się oderwać, przewracam kartkę za kartką, z żołądkiem zaciśniętym od podekscytowania i nerwów.


  I oczywiście zakończenie… No cóż. Jest to jedno z tych zakończeń, które wywołują u książkoholika kaca książkowego, frustrację, zdezorientowanie i całą masę innych wrażeń. Bo czy takie nie są otwarte zakończenia, urywające historię w takim momencie, w którym moglibyśmy oczekiwać rozwoju kolejnych wydarzeń?

  Jeśli chodzi o to, czy polecam tę  książkę, to moja odpowiedź brzmi zdecydowanie tak! Jeśli lubicie ten gatunek, to z czystym sumieniem mogę ją polecić, naprawdę warto. Jest w niej wszystko, czego można oczekiwać do dobrego postapo i naprawdę ciężko byłoby znaleźć coś, do czego można byłoby się przyczepić.


  SeeTheShadows

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz