sobota, 5 sierpnia 2017

[RECENZJA] "Uratuj mnie" Anna Bellon

  Debiut Anny Bellon ogłoszony został wielką sensacją Wattpada. Wszyscy czytający i publikujący na tym portalu chociażby słyszeli o Uratuj mnie, a że ja jestem jedną z nich, postanowiłam zapoznać się z tym tytułem, lecz dopiero po premierze wersji papierowej, która miała miejsce już jakiś czas temu. Czy książka faktycznie zasługuje na laury?

Autor: Anna Bellon

Tytuł: "Uratuj mnie"

Data wydania: 28 września 2016

Liczba stron: 298

Kategoria: dla młodzieży, young adult, obyczajowa


 W czytaniu najlepsze jest to, że przestajesz żyć swoim życiem, a zaczynasz żyć życiem bohaterów.



 Uratuj mnie opowiada o Mai, która straciła brata w straszliwym wypadku samochodowym, i do dzisiaj nie potrafi pogodzić z się z jego śmiercią. W szkole z nikim się nie konfrontuje, z nikim nie rozmawia. Do momentu, aż poznaje Kylera. Obydwoje nie mogliby żyć bez muzyki, jest ich ukojeniem i pewnym zapomnieniem o szarej rzeczywistości oraz problemach. Ich relacja z czasem zaczyna się rozwijać, a bariera Mai, którą wokół siebie stworzyła, coraz bardziej się kruszy.
♡♡♡
  
  Bo przyjaciele, nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek, kiedy chcesz się poddać.
  
  Na początek chciałabym pogratulować Ani bestsellerowego debiutu. W dzisiejszych czasach, kiedy książki pisze i wydaje coraz więcej osób, nie jest łatwo się przebić. Mogę szczerze powiedzieć, że Ania w tak młodym wieku już osiągnęła sukces i jak widać, nie osiadła na laurach, bo ostatnio ukazała się druga część serii The Last Regret Nie zapomnij mnie.

  Powieść ta jest dobrą książką young adult. Ania świetnie odnajduje się w tym gatunku, co dało się zauważyć podczas czytania. Ma wszystko, czego tak naprawdę można oczekiwać od młodzieżowej obyczajówki. W dodatku autorka ma bardzo lekki styl pisania, dzięki czemu powieść czytało mi się błyskawicznie. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.

  Świat przedstawiony w Uratuj mnie był niezwykle rzeczywisty i prawdziwy, dzięki czemu mogłam śledzić losy bohaterów tak, jakbym stała tuż obok nich, a to w książkach uwielbiam najbardziej. Spójność i płynność fabuły to również ogromne zalety tejże pozycji.

  Z Maią bardzo szybko się utożsamiłam. Nie dość, że mamy podobny gust muzyczny, to jeszcze książkowy. W pewnych momentach doskonale rozumiałam bohaterkę. Może bywała czasami irytująca i podejmowała głupie decyzje (wtedy krzyczałam: „Maia, co ty, do cholery, wyprawiasz?!; i kręciłam z politowaniem głową), ale myślę, że udało jej się wzbudzić moją sympatię. Podobnie Kyler i reszta zespołu. Nie miałam żadnego problemu z wyobrażeniem sobie całej postaci danego bohatera, co nie zdarza się często. Autorka doskonale ich dopracowała. Co więcej, zaobserwowałam, że przelała mnóstwo swoich emocji, doświadczeń, a co za tym idzie – charakteru – w to, żeby jej postacie stały się takie, jakie są.

  Nie proś życia o wieczność, proś je o to, by po porostu było. Czasem jest złe. Czasem jest wręcz beznadziejnie złe. Ale właśnie wtedy, właśnie wtedy, gdy już gorsze być nie może, może być tylko lepsze. I kiedyś będzie. Jeśli tylko będziesz o nie walczyć.

  Niestety, są pewne minusy, o których muszę powiedzieć. Przede wszystkim dialogi. Nie mówię tu o całokształcie, ale w pewnych momentach rozmowy między bohaterami wydawały się po prostu sztuczne. Reakcje danej postaci sprawiały wrażenie nieadekwatnej do wypowiedzi innej. Niektóre dialogi pojawiały się znikąd i wtedy w ogóle nie wiedziałam, o co chodzi. Zadawałam sobie pytanie: „czy jakiś fragment przypadkiem nie został tutaj wycięty?”. Wiem, że autorka wprowadzała pewne modyfikacje w tekście, dodawała sceny, uzupełniała i usuwała, ale niekiedy w pewnych miejscach coś mi nie zgrzytało.
Mimo tego, iż Uratuj mnie to naprawdę dobra historia, cały czas miałam wrażenie, że to nadal jest tylko wattpadowe opowiadanie. Zdarzało się dużo schematycznych sytuacji znanych z prac umieszczanych na tym portalu, sama książka jest napisana w typowym dla Wattpada stylu i już po pierwszych kilku rozdziałach było to zauważalne. Tak jak Ania dopracowała bohaterów i świat, tak dopieszczenie samego tekstu i jego charakteru jej się nie udało. Mam nadzieję, że przy następnych częściach będę mogła z ulgą powiedzieć, iż pod tym względem jest znacznie lepiej.

  Od tej książki tytuły rozdziałów zaczęły być moją zmorą. Nie. Temu mówię nie. Dlaczego? Spojlery. Po przeczytaniu nagłówków już wiedziałam, co się wydarzy. Próbowałam na nie nie patrzeć, ale były one tak duże, że nie dało się ich z ulgą pominąć.

  Żeby zatuszować kilka wpadek, przypomniałam sobie o jeszcze jednym, bardzo ważnym aspekcie. Muzyce. Muzyce, która odgrywa bardzo dużą rolę w tej książce. Jej motyw Ania pokazała doskonale, dzięki czemu tę pozycję można uznać za wyjątkową. Szczerze kibicowałam zespołowi The Last Regret i gdyby istnieli naprawdę, byłabym ich wielką fanką. Z przyjemnością przeczytam kolejne części serii, żeby chociaż poznać dalsze losy ekipy.

  Nawet największy bałagan może zmienić się w coś pięknego. Gdy nadejdzie ten moment, nie cofaj się i zaryzykuj.

  Uratuj mnie Anny Bellon to dobry debiut literacki idealnie wpasowujący się w klimaty young adult. Jest to polska mieszanka wybuchowa Colleen Hoover, Jennifer L. Armentrout oraz Kirsty Moseley. Wzruszająca, wciągająca i elektryzująca. Mimo kilku rażących wad, książka zasłużyła na miano bestsellera.
Aniu, tylko tak dalej, bo czekam na więcej! ;)

  Dla zainteresowanych link do wattpadowego profilu Ani: 

  https://www.wattpad.com/user/AnaLeFay

  alexaandra_claire

2 komentarze:

  1. Ja chyba sobie odpuszczę tą pozycję, chociaż fabuła brzmi całkiem okej. Po prostu naczytałam się tyle opinii, dzięki którym wiem, że są w tej książce rzeczy które bardzo mnie irytują a chyba nie chcę czytać czegoś na siłę. Ale oczywiście wielkie gratulacje dla Ani :)
    Pozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie,
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie warto jednak zniechęcać się tymi wadami i przeczytać, a potem samemu się przekonać. Opinie o "Uratuj mnie" są bardzo podzielone, a książka, według mnie, zasługuje na miano dobrej. Ale faktycznie, jeśli Cię do niej nie ciągnie, nic na siłę. ;)
      Również pozdrawiam i na pewno zajrzę.

      Usuń