O tej książce długo przed polską
premierą było już głośno. Wszyscy czekali, aż będą mogli
zagłębić się w jej historię. Nic dziwnego – piękna okładka,
ciekawy opis, ogromna promocja potrafią wiele zdziałać. Gdy się
doczekali, nie mogli wyjść z zachwytu.
O ”Czerwonej Królowej” słyszało się wiele pochlebnych opinii. Dlatego też sama
postanowiłam się przekonać, czy faktycznie jest tak dobra, jak o o niej mówią. Nie wiem, czy przez to, że miałam wobec tej książki zbyt wysokie wymagania, czy chodziło o coś zupełnie innego, ale pierwszy raz tak bardzo wkurzyłam się na jakąkolwiek pozycję i samą autorkę. Co wywołało u mnie tak negatywne odczucia? Dlaczego? O tym w recenzji. Radzę jednak usiąść wygodnie w fotelu z kubkiem parującej herbaty w ręce, bo jest ona dość długa. ;)
Autor: Victoria Aveyard
Tytuł polski: "Czerwona Królowa"
Tytuł oryginału: "The Red Queen"
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 488
Rok wydania: 2015
O ”Czerwonej Królowej” słyszało się wiele pochlebnych opinii. Dlatego też sama
postanowiłam się przekonać, czy faktycznie jest tak dobra, jak o o niej mówią. Nie wiem, czy przez to, że miałam wobec tej książki zbyt wysokie wymagania, czy chodziło o coś zupełnie innego, ale pierwszy raz tak bardzo wkurzyłam się na jakąkolwiek pozycję i samą autorkę. Co wywołało u mnie tak negatywne odczucia? Dlaczego? O tym w recenzji. Radzę jednak usiąść wygodnie w fotelu z kubkiem parującej herbaty w ręce, bo jest ona dość długa. ;)
Autor: Victoria Aveyard
Tytuł polski: "Czerwona Królowa"
Tytuł oryginału: "The Red Queen"
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 488
Rok wydania: 2015
Mare Barrow jest nastoletnią
złodziejką żyjącą w Norcie. W państwie tym panuje dziwny ustrój
polityczny, w którym społeczeństwo podzielone jest na Czerwonych
oraz Srebrnych. Nie bez powodu. Srebrni (bo posiadają srebrny kolor
krwi) są nowym gatunkiem ludzi posiadających nadprzyrodzone
umiejętności. Mają bogactwo oraz władzę. Czerwoni natomiast to
ci gorsi, biedniejsi, pracujący dla Srebrnych, których życie jest
całkowicie ograniczone i można powiedzieć, że zależne od siły
wyższej.
Główna bohaterka czeka na pobór do
wojska, ponieważ nie ma zawodu, swojego mentora, ani pracy. Jest
jednak gotowa i zaakceptowała swój los. Czekając na swoje
urodziny,wraz z najlepszym przyjacielem Kilornem, kradną, by rodzina
Mare nie głodowała.
Pewnego wieczoru zostaje jednak
przyłapana, co przewraca jej życie o sto osiemdziesiąt stopni.
Zostaje wysłana na królewski dwór, gdzie zaczyna pracę jako
służąca. Zaznaje tam życia, o jakim nie śmiała myśleć, a
brudne sekrety, spiski i kłamstwa zawiązane między arystokracją
wciągają Mare w ten świat coraz głębiej i jednocześnie
odkrywają prawdę o niej samej.
Czy Mare Barrow jest na pewno taką
Czerwoną, jaką sądziła, że jest? Co skrywają mury pałacu? Kto
tak naprawdę odgrywa rolę czarnego charakteru? Przecież tam
każdy może zdradzić każdego.
♡♡♡
Zacznę od tego, że Victoria Aveyard
stworzyła typową dystopię. Nic nowego, wykraczającego poza
schemat, nie wlała w swoją historię. Ruchy bohaterów były
przewidywalne, akcja szła wolno, bez żadnego tempa, powodując, że
z każdą kolejną stroną fabuła stawała się coraz bardziej
nużąca. Gdzie jest ten element zaskoczenia? Gdzie to obiecane wow,
gdzie emocje? Prawda jest taka, że moje serce nie zabiło z wrażenia
ani razu podczas czytania. Z tego, co się dowiedziałam, „Czerwona
Królowa” jest debiutem autorki, więc to jeszcze byłam w stanie
wybaczyć, bo sama piszę i wiem, jak trudno budować napięcie w książce.
Jednak nie potrafiłam zdzierżyć
potwornie irytujących postaci. Żadnego nie dałam rady polubić,
mimo wszelkich starań. Oprócz tego autorka nie nadała im
konkretnego charakteru, nie określiła go. Wszyscy w tej książce
zostali potraktowani powierzchownie i nijako. Większości bohaterów
pobocznych nie pamiętam i nie potrafiłabym wymienić wielu, bo nie
rzucali się w oczy, żaden się nie wyróżnił. Nawet Mare, która
moim zdaniem powinna stać na czele stawki i być gwiazdą całej
książki, a faktem jest, że zginęła w tłumie Srebrnych, jak i
Czerwonych. Naprawdę wybrano ją na twarz rebelii? No błagam, który
bohater był na tyle bezmyślny? Gdybym to ja miała wybierać taką
osobę, za żadne skarby nie byłaby nią Mare. Przecież ta
dziewczyna wykazała się jedynie głupotą, dziecinnością oraz
zarozumialstwem, pokazując jedynie, jak bardzo jest denerwująca.
Ale cóż... w końcu to główna postać. Musi być tą jedyną, tą najlepszą, choć w ogóle ona i te dwie cechy nie idą ze sobą w parze. Coś tutaj się nie zgadza, czyż nie?
Przejdźmy do najsłabszego punktu
tej książki. To on sprawił, że miałam ochotę wyrzucić ją do
śmietnika i powiedzieć „nie mogę na to patrzeć”. Przez całe
czterysta stron każda akcja „podwyższonego napięcia” została
spłaszczona. Szczególnie końcówka. Nosz cholera! Jak można było
ją tak zepsuć?! Przez trzy rozdziały, ostatnie rozdziały,
czytałam same flaki z olejem. Nie poczułam nawet najmniejszego
dreszczyku emocji ani szybszego bicia serca. To było dopiero lanie
wody. Co z tego, że toczyła się bitwa o śmierć i życie? Co z
tego, że ten lub inny bohater mógł zginąć czy nie? W tamtym
momencie pragnęłam tylko przebrnąć przez tę mordęgę i skończyć
książkę. We wcześniejszych fragmentach grozy działo się
podobnie. Nie miałam potrzeby, by chłonąć kartki jak najszybciej,
żeby przejść dalej i dowiedzieć się, co się wydarzy. Byłam
zdolna do przerwania czytania w połowie rozdziału, bo się
nudziłam. Tutaj postawiłam ogromny minus na powieści Victorii
Aveyard.
No i ostatnie z długiej listy minusów. Wątek miłosny... Okej, uwielbiam romanse, miłości w książkach, jestem duszą romantyczki, ale, obserwując ciąg (bo nie powiem rozwój) relacji Maven-Mare, Cal-Mare, Kilorn-Mare krzywiłam się z niesmakiem i dodatkowo kręciłam głową z politowaniem podczas czytania. Nie dość, że ten czworokąt jest pchany na siłę, bo oczywiście w głównej bohaterce, jak w typowych dystopiach bywa, muszą się podkochiwać wszystkie osobniki płci przeciwnej, to jeszcze koniecznością jest, by ona miała dylemat, którego woli i którego kocha bardziej. Niczego banalniejszego i dziecinniejszego autorka do tej książki nie mogła wymyślić. Gdyby to jeszcze pasowało do fabuły, czy chociaż znikomej akcji...
Żeby Was aż tak bardzo nie zniechęcić do „Czerwonej Królowej”, powiem teraz o plusach, bo są. Nie myślcie, że jeśli kilka aspektów, choć bardzo ważnych apektów, mi się nie podobało, nie znaczy, że książkę uważam za porażkę. Tak szczerze, znajdą się gorsze pozycje niż ta, o wiele.
Bardzo duży nacisk autorka położyła
na opisach i ich dokładności. Niektórzy uznaliby to za minus,
ponieważ zamiast skupić się na rozoju akcji oraz dopięciu
historii, Victoria Aveyard postanowiła dopieścić monologi. Z
jednej strony jest to błędem, bo fabuła jest niedopracowana, na
czym cierpi, ale z drugiej strony autorka ma fenomenalny styl pisania
wyróżniający się na tle innych. Dzięki temu, że go w pełni
wykorzystała, nadała swojej książce charakteru i uroku.
Wykreowała i opisała świat fantastycznie. Cały ten brud toczącej
się wojny, państwo spowite mrokiem, rzeź, litry zmarnowanej
ludzkiej krwi Czerwonych, walka o przeżycie... coś niesamowitego.
Ten pozytyw stawia książkę w nieco lepszym świetle, dzięki czemu
ma ona czym się bronić.
Urzekł mnie też sposób, w jaki
autorka ujęła arystokrację. Z zewnątrz pokazała ją jako ten
idealny wizerunek państwa dbający o Nortę i jego mieszkańców...
no, niektórych. Natomiast od wewnątrz są to bezwzględni Srebrni,
którzy wykorzystają każdą okazję, żeby pogrążyć, czy nawet
pozbawić życia, swojego potencjalnego wroga. Ich sekrety,
kłamstwa, intrygi, spiski przeciwko sobie były doskonale
przedstawione. Ta siła i władza, jaką posiadają wysoko postawieni
Srebrni, tak samo. To duży atut „Czerwonej Królowej”, który
nieco zmniejsza rażąco widoczne wady.
Chciałabym na koniec pochwalić
jeszcze oprawę wizualną książki. Mimo niewielu elementów
znajdujących się na niej, jest przepiękna. Oddaje charakter i
tajemniczość historii zawartej w dość opasłym tomie, co
przyciąga wzrok oraz ciekawość odbiorcy.
Szczerze, nie wiem, jak mogłabym
podsumować recenzję. Do tej pory jestem wściekła po przeczytaniu
lektury, ale mimo wielu minusów, znalazłam też ogromne dwa plusy
(bo okładki jako tako nie liczę) na jej obronę. Po roku zwlekania
i wątpliwości pokonałam drugi tom, a post o nim pojawi się
wkrótce.
Komu mogę polecić „Czerwoną
Królową”? Na pewno nastolatkom, którzy nie doszukują się wad
książki i nie są bardzo wymagającymi czytelnikami, a jedynie co,
lubią przy czytaniu zagłębić się w lekturę reprezentującą
dany gatunek. Jeżeli natomiast jesteś osobą preferującą
ambitniejsze książki lub nie możesz się zdecydować, czy
przeczytać tę czy jakąś inną dystopię, na Twoim miejscu
odpuściłabym sobie na razie „Czerwoną Królową”. Nie ma tego
wielkiego wow, którego się spodziewałam, nie znalazłam tego
czegoś, na co tak czekałam podczas czytania powieści. Na
księgarskiej półce oznaczonej „książki dla nastolatków” czy
„fantastyka” znajdziecie mnóstwo lepszych pozycji od tej.
Oczywiście, jak już wcześniej wspominałam, książka została bardzo dobrze wypromowana, co wzbudziło również zainteresowanie celebrytów. Jedni z nich, Peter and Jacob, zainspirowani powieścią Victorii Aveyard, postanowili napisać i nagrać utwór pod tytułem "The Red Queen". Kupili mnie tym, naprawdę. Zakochałam się. Mogłabym słuchać ich wykonania godzinami, dlatego z przyjemnością udostępnię Wam teledysk do obejrzenia i piosenkę do przesłuchania. ♡
alexaandra_claire
Oczywiście, jak już wcześniej wspominałam, książka została bardzo dobrze wypromowana, co wzbudziło również zainteresowanie celebrytów. Jedni z nich, Peter and Jacob, zainspirowani powieścią Victorii Aveyard, postanowili napisać i nagrać utwór pod tytułem "The Red Queen". Kupili mnie tym, naprawdę. Zakochałam się. Mogłabym słuchać ich wykonania godzinami, dlatego z przyjemnością udostępnię Wam teledysk do obejrzenia i piosenkę do przesłuchania. ♡
alexaandra_claire
Cóż, wiem, że wiele osób ma o tej książce negatywne zdanie, ale sama już nie wiem co mam o niej myśleć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tori Czyta
Wydaje mi się,że przy tej pozycji trzeba samemu po nią sięgnąć i wyrobić sobie swoją opinię, nie sugerując się recenzjami. Jest też wiele zwolenników "Czerwonej Królowej", którzy chwalą tę książkę. Może akurat Tobie by się spodobała. ;)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam.